więcej o:

Budapeszt na każdą kieszeń. Jak blogerzy odkrywają miasto atrakcji typu naj…

Najstarsze po londyńskim metro na świecie, jedna z największych świątyń globu i jeden z najokazalszych parlamentów. Czy potrzeba więcej argumentów, by w kolejną podróż wybrać się do stolicy Węgier? Nieprzekonani mogą jeszcze dorzucić najlepsze termy na kontynencie i niezapomniane wieczory w słynnych "ruin pubs" w dzielnicy żydowskiej.

Budapeszt to jedna z najpiękniejszych europejskich stolic, nazywana Paryżem Wschodu. Miasto na wyciągniecie ręki – Polacy mogą przebierać, gdy idzie o wybór środka transportu, a także na każdą kieszeń – tu nawet pięciogwiazdkowe hotele są w przystępnych cenach . Na weekend czy na dłużej – pytacie? Ten, kto choć raz odwiedzi Budapeszt wie, że powrót i tak jest nieunikniony. Bo zawsze będzie za krótko i za mało.

Samolotem czy pociągiem?

Lot z Warszawy zajmuje zaledwie godzinę i jest to jedna z najpopularniejszych form dotarcia do stolicy Węgier. Budapesztańskie lotnisko położone jest 16 km od centrum. Można zapolować na tanie bilety, porównując ceny w przeglądarkach. Warto też na strony przewoźników zaglądać w piątki 13-go. Przesądni podróżni unikają jakiejkolwiek aktywności tego dnia, co przekłada się na niższe ceny biletów. Ci, którzy wolą pociąg, korzystają z bezpośrednich połączeń z Warszawy, Krakowa i Katowic. Do Budapesztu ze stolicy, Krakowa, Wrocławia i Łodzi odjeżdżają też autobusy. Są i tacy, którzy decydują się na własne cztery kółka i po 6-7 godzinach są na miejscu. Ale uwaga! Autostrady na Węgrzech są płatne.

Metro

Wsiadając do drugiego najstarszego metra na świecie (zaraz po londyńskim) warto zdecydować się na linię żółtą i wsiąść do niewielkiego, ciasnego wagonika, w którym zatrzymał się czas. Wzdłuż całej trasy znajdują się liczne zabytki, muzea i atrakcje turystyczne. Klimat budapesztańskiego metra doskonale oddaje film "Kontrolerzy" w reżyserii Nimroda Antala z 2003 roku

Po Budapeszcie najlepiej poruszać się pieszo. Można też skorzystać z najstarszego w Europie kontynentalnej metra. Linia żółta, uruchomiona w 1896 r., to doskonała podróż w czasie. Zabytkowe wagoniki dowiozą nas do wielu atrakcji wzdłuż głównej alei Budapesztu. Co ciekawe, linia nr 1 i Aleja Andrássy wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na zmęczonych czeka też sieć tramwajów i trolejbusów miejskich.

Budapeszt to także tysiące mniejszych i większych restauracji z lokalną kuchnią i daniami z niemal całego świata. Koniecznie trzeba spróbować węgierskiego placka langos, podawanego z różnymi dodatkami i sosami oraz zupy gulaszowej. Nie odmawiajcie też sobie palinki, słynnej węgierskiej wódki pędzonej z owocowego zacieru o mocy od 35 do nawet 70 proc.

Chcecie zaoszczędzić i spróbować węgierskich specjałów? Nieopodal Mostu Wolności położona jest słynna Hala Targowa Vásárcsarnok, najatrakcyjniejszy plac targowy w Europie. Na trzech piętrach, otwartej w 1897 r. hali, znajdują się liczne sklepy, stoiska, restauracje i budki z jedzeniem. Można tu dostać słynne salami pick i torebeczki z ostrą papryką. W pobliżu hali swój początek ma jedna z najpopularniejszych uliczek w Budapeszcie – Vaci Ucta, pełna restauracji i sklepów z pamiątkami.

Rozrywkowy Peszt

Zwiedzanie Budapesztu można zacząć od lewego brzegu Dunaju, a więc płaskiego, rozległego i rozrywkowego Pesztu lub przenieść się na prawą stronę rzeki, gdzie wśród wzgórz wiją się brukowane uliczki dwa razy mniejszej, cichej i spokojnej Budy. Do XIX w. te dwa niezależne miasta rozwijały się w swoim stylu i własnym tempie. W 1849 r. połączył je słynny łańcuchowy most Szechenyego, pierwsza kamienna budowla na Dunaju.

Peszt to przede wszystkim monumentalne budynki i szerokie arterie. Nad Dunajem położony jest spektakularny, neogotycki budynek parlamentu. Drugi po Bukareszcie największy gmach w Europie o powierzchni 18 tys. m kw. Jedno ze skrzydeł budynku można zwiedzać. Na brzegu rzeki, tuż obok parlamentu znajduje się wyjątkowy pomnik poświęcony ofiarom Holocaustu "Buty na brzegu Dunaju". 60 par damskich i męskich butów upamiętnia tych, którzy zostali tu rozstrzelani.

O kilka minut spacerem od parlamentu oddalona jest Bazylika św. Stefana. Monumentalna budowla może pomieścić 8,5 tys. wiernych. W środku znajdują się także relikwie pierwszego króla Węgier.

Peszt to także słynna Aleja Andrássy, jedna z najpiękniejszych ulic Europy, porównywana do paryskich Pól Elizejskich. Tu swoje siedziby mają m.in. teatry, Węgierska Opera Państwowa czy poświęcone ofiarom stalinizmu i nazizmu Muzeum Terroru. W tej części miasta znajduje się również najważniejszy w mieście Plac Bohaterów z Pomnikiem Tysiąclecia i Grobem Nieznanego Żołnierza. Przy placu mieści się m.in. Muzeum Sztuk Pięknych, przed którym ustawiają się długie kolejki tych, którzy chcą zobaczyć prace Leonarda da Vinci czy Rafaela.

Na długie godziny warto się zaszyć w słynnej VII dzielnicy. Znajduje się tu największa w Europie czynna synagoga. Długa na 75 metrów i szeroka na prawie 30. Zbudowana w XIX w. łączy styl bizantyjski i mauretański. Dzielnica słynie z gozsdu udvar, małych podwórek zagospodarowanych na puby, restauracje i kawiarnie. W starych i nieremontowanych kamienicach mieszczą się modne "ruin pubs". Można się tu napić dobrego wina, przekąsić coś i potańczyć. Budapeszt ściga się dziś z Berlinem o miano najbardziej imprezowej europejskiej stolicy.

Spokojna Buda

Ci, którzy wolą ciszę i spokój, powinni przenieść się do mniejszej i bardziej kompaktowej Budy. Warto zapuścić się w urocze, brukowane uliczki z klimatycznymi kawiarniami i piwniczkami z winem. Z naddunajskich bulwarów rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na parlament.

Budynek parlamentu w Budapeszcie

Ten symbol miasta i zarazem jeden z najważniejszych gmachów parlamentów na świecie jest obowiązkowym punktem każdej wycieczki. Neogotycki gmach doskonale prezentuje się z drugiego brzegu Dunaju, ze Wzgórza Zamkowego czy Góry Gelerta. Wnętrza udostępnione są zwiedzającym

Obowiązkowym punktem każdej wycieczki jest – wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO – Wzgórze Zamkowe z wzniesionym około XIV w. Zamkiem Królewskim. Nie jest łatwo się tu wspiąć. Ci, którzy chcą uniknąć wysiłku, mogą skorzystać z wagoników historycznej kolejki. Dziś na terenie zamku mieści się Muzeum Historii Budapesztu, Węgierska Galeria Narodowa i Biblioteka Narodowa. Nieopodal znajduje się jeden z symboli miasta – baśniowa Baszta Rybacka o niemal ażurowej architekturze oraz kościół Macieja z kolorowym i mieniącym się w słońcu dachem. Poniżej wzgórza rozciąga się ogród w neorenesansowym stylu – Várkert Bazár.

Mimo licznych schodów i stromego podejścia, warto się też wspiąć na Górę Gellérta (235 metrów wysokości). Na szczecie stoi Statua Wolności i habsburska cytadela, z której rozciąga się niezapomniany widok na Peszt.

Termy z wulkanicznych źródeł

Zmęczeni zwiedzaniem chętnie odwiedzają Wyspę Małgorzaty, zielone płuca Budapesztu z licznymi ścieżkami spacerowymi, ogrodem japońskim, ogrodem różanym, kawiarniami i restauracjami. Wyspa ma 2,5 km długości i 500 metrów szerokości. Działa tu kąpielisko Palatinus z 1919 r.

Na Budapeszt warto też spojrzeć od strony Dunaju. Rejsy organizowane są przez cały rok i o różnych porach dnia. Podczas wieczornych można zjeść kolację i posłuchać muzyki na żywo. Około godz. 23 rozpoczynają się rejsy imprezowe. Statki odpływają z przystani przy Białym Moście.

Stolica Węgier to także słynne termy działające tu od czasów rzymskich. Bogata w magnez, wapń, sód, siarczany i chlorki woda pochodzi z ponad 120 czynnych źródeł termalnych, które są pozostałością po dawnych wulkanach.

Do wyboru jest kilkanaście kompleksów, różniących się architekturą, usługami i ceną. Najbardziej eleganckie są Łaźnie Gellérta przy secesyjnym hotelu Gellért. Znajduje się tu kilkanaście basenów wewnątrz i na zewnątrz, sauny oraz kabiny parowe. W latach 30. XX w. europejska śmietanka towarzyska tańczyła na szklanym parkiecie, który jest zarazem dachem jednego z basenów. Warto wejść do akwenów ze sztucznymi falami, najstarszy działa od 1927 r.

Michał Cessanis: świat to dla mnie ludzie i ich historie

Jak po pandemii zmieni się świat nie wie dziś nikt. Michał Cessanis ma nadzieję na jedno: nadal będziemy go ciekawi. I już dziś apeluje: planujcie wyjazdy! Także na własną rękę i w Polsce. Dajcie hotelarzom, restauratorom i przewoźnikom pewność, że do nich wrócicie.

Michał Cessanis

Dziennikarz i podróżnik, autor telewizyjnej serii podróżniczej "48 godzin" w Dzień Dobry TVN oraz książek "Opowieści z pięciu stron świata" oraz "Made in China". Człowiek wiecznie żyjący na walizach.

Monika Rosmanowska: Jak ktoś, kto wciąż pakuje walizki znosi obecne uziemienie?

Michał Cessanis: Szczerze mówiąc, różnie. Bywają momenty, gdy czuję się jakbym był w więzieniu. Większość z nas nie spotkała się z czymś takim w dotychczasowym życiu. Zamknięcie nieba, granic dotyczy niemal całego świata. I wszystko wskazuje na to, że ten stan potrwa. Dlatego dziś staram się jeszcze lepiej poznawać Polskę. Każdą wolną chwilę spędzam w plenerze. Ostatnio na przykład odwiedziłem Góry Świętokrzyskie, wspiąłem się na Górę Radostową i ruiny zamku w Chęcinach.

Podróże wypełniają moje życie. Przed pandemią wyjeżdżałem, by m.in. nagrywać kolejne odcinki podróżniczego cyklu dla "Dzień dobry TVN". Wszystko to odbywało się dość nieregularnie, bo – pracując w magazynie podróżniczym – muszę też być na miejscu, w Warszawie. Niemniej było tego naprawdę dużo. Nie przypominam sobie miesiąca, który w całości spędziłbym w Polsce.

Czego Panu najbardziej dziś brakuje?

Bycia w drodze. Przemieszczania się, poznawania innych, słuchania ich opowieści. Brakuje mi kontaktów z ludźmi. Nigdy nie podróżowałem dla muzeów, galerii, choć oczywiście bywam w tych miejscach regularnie. Robiłem to dla ludzi, ich historii. Obcowanie z inną kulturą jest dla mnie największą wartością. Po powrocie do domu nie zrywam kontaktów z poznanymi ludźmi. Nawet dziś stale wymieniamy się informacjami o tym, co u kogo się dzieje. Uwielbiam też latać samolotem. Dlatego tak trudno mi sobie wyobrazić, jak długo to uziemienie może jeszcze potrwać.

Jak szybko branża turystyczna jest w stanie podnieść się po takim przestoju?

Obawiam się, że w pierwszym odruchu paniki, która w większym lub mniejszym stopniu dotyka nas wszystkich, zaczniemy rezygnować z urlopu. Dlatego już dziś zachęcam do planowania kolejnych wyjazdów. Pomyślmy o pięknych miejscach w Polsce, których nie brakuje i wybierzmy coś, co najbardziej będzie nam pasowało.

No właśnie, dużo mówi się dziś o wspieraniu krajowej turystyki i planowaniu urlopu w Polsce.

Nasz styl podróżowania na pewno się zmieni, będziemy bardziej ostrożni. Jestem na przykład ciekaw, jak będą wyglądały pierwsze loty po tym, gdy niebo znów zostanie otwarte. Podejrzewam, że do podróżniczego ekwipunku na stałe dołączą maski, a na lotniskach pojawi się punkt obowiązkowego pomiaru temperatury u pasażerów.

A jeśli chodzi o rodzimą turystykę, to jestem jak najbardziej za tym, by bardziej odważnie ruszać w Polskę. Wielu z nas lepiej zna dziś Europę, tanie linie lotnicze przybliżyły nam nawet te bardziej odległe kraje. O naszym zapomnieliśmy i może rzeczywiście to jest czas, by odwrócić proporcje? Tym bardziej, że Polska jest naprawdę piękna. Chociażby moja ulubiona Warmia i wędzone ryby z gospodarstw rybnych, Trójmiasto, które choć na chwilę pozwala nam znaleźć się nad morzem czy Bieszczady dające niemal nieograniczone możliwości kontaktu z naturą.

Pan także planuje już kolejne podróże?

Jestem uzależniony od podróży. Do tej pory kompulsywnie wyszukiwałem promocje i kupowałem bilety lotnicze z ogromnym wyprzedzeniem. Mam już bilet na listopadowy lot do Meksyku. I dziś sam z siebie się śmieję, bo jak mogłem planować, szczególnie w tak odległej perspektywie, gdy wszystko tak naprawdę jest jedną wielką niewiadomą? Równocześnie jednak w mojej głowie rozbrzmiewa alarm: "nie rezygnuj, planuj".

W najbliższym czasie na pewno ruszę w Polskę, Góry Świętokrzyskie to był początek. Myślę o wyprawie samochodem przez kraje nadbałtyckie. Cały czas mam też w głowie realizowany przeze mnie cykl podróżniczy. Nie zrezygnowaliśmy z ekipą z nagrań, po prostu na jakiś czas zawiesiliśmy działalność. Trzeba myśleć o podróżach i przybliżać ludziom świat. Marzę o powrocie do Trydentu, a jeśli to będzie niemożliwe, to do Tyrolu czy na Sri Lankę, gdzie mieszka zaprzyjaźniona rodzina.

Chętnie wraca Pan w te same miejsca?

Przywiązuję się do ludzi i to do nich wracam. Pięć lat temu w australijskim Perth poznałem wspaniałych Polaków i ostatnio, na przełomie grudnia i stycznia, wróciłem do nich. Regularnie bywam też na Sri Lance, bo ciągnie mnie do wielopokoleniowej, buddyjskiej rodziny, o której już wspominałem. Swego czasu często wracałem też do Chin, gromadząc materiały do książki "Made in China". Chiny tak szybko i tak bardzo się zmieniają, musiałem stale trzymać rękę na pulsie.

Mam też swoje ulubione miejsca w Europie. Wielu dziwi się, jak często mogę wracać na Cypr. Mogę! Bo Cypr to wspaniali ludzie i doskonała kuchnia. Wiem, gdzie pojechać po oliwę z pierwszego tłoczenia, gdzie są podawane najświeższe ryby, najlepsze meze. Uwielbiam też Portugalię i Portugalczyków, którzy są niezwykle rodzinni, mają świetne poczucie humoru i doskonałe wino. I jest jeszcze jedno miejsce… Budapeszt. Uwielbiam tamtejsze źródła termalne, najlepsze w Europie. Niesamowita jest atmosfera łaźni, życie towarzyskie, które się tam toczy.

A co jeszcze – poza wspomnianymi już ludźmi – gna Pana w świat?

Kuchnia, dzięki której zawiązują się niesamowite przyjaźnie. Stół łączy ludzi. Gdy siadam przy stole, niezależnie od tego, czy są to Chiny, Sri Lanka, Australia czy Peru, natychmiast zaczyna się rozmowa. I to jest coś fantastycznego. Wszyscy są siebie tak bardzo ciekawi.

Lubię też gotować. W moim domu króluje kuchnia tajska. Zresztą w Tajlandii zakochałem się właśnie dzięki wspaniałym potrawom. Bliska jest mi kuchnia indyjska. Również Australia, wydawałoby się kraj fish&chips, zaskoczyła mnie kulinarnie. Po południowej i zachodniej części kontynentu podróżowałem kamperem i zawsze szukałem sklepów ze świeżymi rybami i owocami morza. Krewetki podsmażone na maśle na turystycznej kuchence, zjedzone nad samym oceanem… To było coś wspaniałego!

Kocham też miasta, ich rytm. Uwielbiam się w nich stołować i bawić. Bez miasta nie potrafię żyć. Choć muszę przyznać, że w Australii, Nowej Zelandii czy na Sri Lance moja optyka zmienia się całkowicie. Dziś brakuje mi natury, ale też – z czego zdałem sobie sprawę ostatnio – widoku startujących samolotów. Z mieszkania na Ochocie widzę pas startowy. Siedząc przy śniadaniu zawsze lubiłem sprawdzać, co w danym momencie wylatuje i w jakim kierunku.

Novotel Warszawa Centrum to przede wszystkim doskonała lokalizacja

Zaledwie 5 minut spacerem od Dworca Centralnego oraz Pałacu Kultury i Nauki. Z czterogwiazdkowego hotelu rozciąga się panorama stolicy. Blisko stąd do najważniejszych zabytków, sklepów czy instytucji kultury, a sąsiedztwo metra zapewnia szybki dojazd także do innych dzielnic Warszawy. W hotelowej restauracji warto sięgnąć po dania lokalnej kuchni

Jak dużo – pomijając oczywiście obecne wyjątkowe warunki – potrzeba, by ruszyć w świat?

Chińczycy powtarzają, że w każdej sytuacji należy po prostu zrobić pierwszy krok, często najtrudniejszy. Dziś to szczególnie ważne, bo zaczynam się obawiać, czy ludzie nie zaczną bać się podróży, myśląc, że coś złego może im się stać za granicą. Wirus jest dziś wszędzie. Musimy z nim żyć i dostosować się do nowej sytuacji. Gdy tylko zostanie otwarte niebo, a połączenia lotnicze wznowione, to nie będę miał żadnych oporów, by znów ruszyć. Coś złego może nam się stać wszędzie, podobnie jak coś dobrego. Podróże dostarczają tak wielu wrażeń i doświadczeń. Nie można ograniczać się do czterech ścian.

Tym bardziej, że podróżowanie jest dziś tak proste.

Tak, choć zobaczymy, jak po pandemii zmieni się rynek lotniczy i cała branża turystyczna. Wierzę w to, że hotelarze przetrwają, podobnie jak właściciele pensjonatów i agroturystyk. Patrzę dziś w przyszłość z wielkim zainteresowaniem. Jestem ciekaw, jak zmieni się nasz system podróżowania, na jak wiele pozwolą nam decydenci. Czy kontrole graniczne nie zostaną na stałe przywrócone, czy nie zniknie Strefa Schengen? Jest mnóstwo pytań, na które dziś nie znamy odpowiedzi.

Dziś często sami organizujemy swoje wyprawy, szukamy lotniczych okazji, wybieramy miejsca noclegowe. A gdzie Pan najchętniej się zatrzymuje?

Lubię hotele. Najczęściej wybieram te proste w formie zarówno architektonicznej, jak i wyposażenia. Zatrzymuję się głównie w Ibisach i to na całym świecie. Korzystam przy tym z programu lojalnościowego ALL - Accor Live Limitless , a więc całego pakietu korzyści, w tym zniżek czy specjalnych ofert, przysługujących już od pierwszej rezerwacji i za każdy kolejny pobyt. Dotychczas spałem m.in. w Ibisie w Brazylii, Mediolanie, Japonii, ale też Gdańsku i Krakowie. Doceniam minimalizm i nowoczesny design tych miejsc. Nie lubię pokoi "pluszowych" z ciężkimi kotarami, dywanami… Wolę przestrzeń pełną kolorów, na czasie, tylko w takiej dobrze się czuję. Potrzebuję wygodnego pokoju z dostępem do internetu oraz smacznej i szybkiej kuchni. Ważna jest też uprzejma i otwarta obsługa. Świadomość, że po całym dniu zwiedzania mogę w hotelu odpocząć, zjeść dobrą kolację, napić się dobrego wina.

‘W Najlepszym Towarzystwie… dobrze się podróżuje!’ odc. 5

I znów wracamy do kuchni…

Coś, co mnie w hotelach nieustannie zaskakuje to Winestone, czyli bary winne. Jestem oczarowany jakością serwisu w tych miejscach, znakomitym jedzeniem i dostępem do win z całego świata. Każdego wieczoru można sięgać po coś zupełnie innego. Co więcej, miałem okazję poznać dostawców oliwy z Hiszpanii i piekarzy, którzy wypiekają oferowane gościom bagietki. Jak już mówiłem przywiązuję się do ludzi, a poprzez ludzi do miejsc. I to też jest miejsce, za którym dziś tęsknię.

5 miast na weekend, w których nie będziesz się nudził

Jeśli twoją pasją jest zwiedzanie Europy, prawdopodobnie widziałeś już wszystko. Tym razem chcemy ci zaproponować, abyś spojrzał na Europę Wschodnią z nowej perspektywy i wyszedł poza konwencjonalne zwiedzanie.

Budapeszt – impreza w łaźniach

Wybierasz się do Budapesztu? Zatem nie możesz pominąć wizyty w słynnych kąpieliskach termalnych. Ich niezwykła historia sięga czasów sprzed tysięcy lat. Już w I w. n.e. Celtowie osiedlili się nad brzegami Dunaju, zakładając osadę Ak-Ink, co oznacza dosłownie "obfite w wodę". Wiek później w to miejsce przybyli Rzymianie i przekształcili osadę w "Aquincum" - pełne przepychu miasto z łaźniami, które były miejscem regeneracji dla legionów.

Dzisiaj jednym z najdroższych i najbardziej ekskluzywnych kompleksów w Budapeszcie są Łaźnie Gellerta. Kompleks odwiedzany jest zarówno przez ludzi szukających ukojenia, jak i turystów spragnionych architektonicznego piękna. Łaźnie Gellerta to prawdziwa perła architektury secesyjnej – imponujących rozmiarów baseny znajdują się w budynku, którego gmach, będący idealnym przykładem architektury Art Nouveau, zapiera dech w piersiach. Zanurzenie się w ciepłej wodzie w otoczeniu płytek układających się w piękną mozaikę, bogato zdobionych kolumn i balkonów sprawi, że trudno będzie opuścić to miejsce. Kompleks składa się z 18 basenów, 10 saun i kabin parowych. Na miejscu do dyspozycji gości są również zabiegi kosmetyczne oraz masaże.

Ciekawostka! Już od stu lat na murach łaźni pojawiają się tabliczki zaświadczające o kolejnych przypadkach niezwykłych uzdrowień. Również współcześnie węgierscy lekarze przepisują na receptę wyjazdy do spa. Wierzą, że regularne zażywanie kąpieli w basenach termalnych ma moc leczenia chorób przewlekłych.

Moskiewski balet. A miało być kameralnie!

Rosyjski teatr rozpoczął działalność jako prywatna scena prokuratora z Moskwy, księcia Urusowa. W 1776 r. caryca Katarzyna II podpisała dekret, pozwalający księciu na organizowanie w mieście przedstawień. Nikt nie sądził, że z powodu popularności balet wkrótce opuści granice kraju.

Moskwa – wieczór w Teatrze Bolszoj

Słyszałeś zapewne o wymagających niesamowitej dyscypliny treningach, jakim poddawane są młode dziewczynki, które zdecydowały się poświęcić swoje życie sztuce tanecznej? Rosja słynie ze spektakularnych przedstawień baletowych, z których "Dziadek do orzechów" czy "Jezioro Łabędzie" rozsławiły moskiewski balet na całym świecie. Jeśli przebywasz w Moskwie, nie możesz nie odwiedzić Teatru Bolszoj. Niezwykła wirtuozeria oraz gracja artystek przecząca sile grawitacji, stoją na poziomie, który udowadnia, jak trudnej i wymagającej pracy muszą się poddawać baletnice każdego dnia.

Przedstawienia cieszą się ogromną popularnością, a bilety wyprzedają się w tak szybkim tempie, że kierownictwo czołowej operowo-baletowej sceny Rosji zdecydowało się, wzorem The Metropolitan Opera, na transmitowanie spektakli w kinach całej Europy. To jednak ma się nijak do zobaczenia słynnego baletu na żywo. Pamiętaj żeby zarezerwować bilet z dużym wyprzedzeniem.

Odessa – popływaj w wodach Morza Czarnego i odwiedź nietypowe muzeum

Jeśli ukraińskie plaże, to tylko Odessa. Dwustuletnie miasto jest znanym wakacyjnym kurortem leżącym nad Morzem Czarnym. Plaże: Lanzheron, Vidrada i Kaleton są najbardziej cenionymi miejscami wypoczynku z wysoko rozwiniętym zapleczem gastronomiczno-rozrywkowym. Wybierane są nie tylko przez rodziny z dziećmi czy młodych ludzi, ale też miłośników sportów wodnych. Przy dobrych wiatrach będziesz mógł spróbować swych sił w windsurfingu.

A kiedy już się ściemni, wybierz się na ulicę Deribasowską. Nietypowa nazwa deptaka wzięła swój początek od nazwiska hiszpańskiego artysty, Jose de Ribasa. To jemu caryca Katarzyna Wielka powierzyła misję zbudowania miasta. Ulica Deribasowska to najbardziej reprezentacyjne miejsce nad Morzem Czarnym na całej Ukrainie, a gorące życie zaczyna się tuż po zmierzchu. Znajdziesz tu dom, w którym mieszkał Adam Mickiewicz oraz słynną knajpkę Kompot, która (podobno) serwuje najlepsze pierogi w Odessie. Uliczni artyści nie pozwolą ci się nudzić i sprawią, że przeniesiesz się w czasy Sojuza. A wszystko to w wizualnej oprawie bajecznie kolorowych świateł, w których deptak skąpany jest przez cały sezon.

Sprawdź oferty hoteli w Europie

Wilno – hulajnoga i zdjęcia w Muzeum Iluzji

Zwiedzanie zabytków nie musi być nudne. Biura podroży w Wilnie robią wszystko, by przyciągnąć osoby szukające nietypowych form turystyki. Czy wiesz co to jest kickbike? To forma hulajnogi na której przemierzysz słynny wileński szlak zabytkowy - zamek Giedymina, parlament, a także dawny budynek KGB. Wraz z przewodnikiem udasz się również na przejażdżkę wzdłuż rzeki Neris, gdzie będziesz mógł podziwiać panoramę malowniczego miasta.

Ale to nie koniec atrakcji. Muzeum Iluzji to nowa propozycja dla odwiedzających Wilno, którzy szukają przede wszystkim zabawy. Znajdziesz tu salę, w której można malować światłem przy użyciu latarek, pokój Amesa, czyli odwrócone do góry nogami pomieszczenia oraz bardzo nietypową salę z lustrami. Zdjęcia zrobione w Muzeum Iluzji z pewnością zaskoczą wszystkich. Fotki będą przeczyć podstawowym zasadom fizyki, a przyjaciele będą mieli nie lada zagadkę do rozwiązania.

Na deser polecamy Park Bernardynów. Ten niezwykły ogród jest pełen placów zabaw dla dzieci, karuzeli, stołów do gry w szachy, setek kwiatów oraz ogromnej biblioteki na świeżym powietrzu, w której znajdziesz książki także po polsku. Ciekawą atrakcją jest śpiewająca fontanna, która "daje" kilka występów na godzinę, a jej przedstawienia wspomaga wizualnie porywająca gra świateł. Tego nie można przegapić!

Przypadek matką wynalazków?

Charakterystyczny aromat i korzenny smak piernika zawdzięczamy przypadkowi. Legenda głosi, że jeden z uczniów piekarza dodał przez nieuwagę do wyrabianego ciasta przyprawy korzenne. Dziś jesteśmy mu za to wdzięczni!

Toruń - słynne pierniki i Mikołaj Kopernik

Planujesz spędzić weekend w Toruniu? W takim razie musisz odwiedzić Żywe Muzeum Piernika. Na miejscu będziesz mógł przenieść się w czasy średniowiecza, gdzie pod okiem Mistrza Piernikarskiego i uczonej Wiedźmy Korzennej poznasz tajemnicze rytuały związane z wypiekami. Własnoręcznie przygotują ciasto, by później, przy użyciu drewnianych form, wypiec z niego toruńskie specjały. Ponadto będziesz mógł samodzielnie ozdobić piernik lukrem, biorąc udział w warsztatach dekorowania prowadzonych przez piernikowych artystów.

A gdy już napełnisz brzuch korzennymi smakołykami, udaj się do planetarium. Współczesna technologia sprawi, że zobaczysz konfigurację planet na tle zodiaku, układ gwiazdozbiorów, a także fazy Księżyca i jego zaćmienia. Wszystkie zjawiska występujące na niebie zobaczysz z perspektywy wygodnego fotela. Opowieść poprowadzi narrator, a całość dopełni inspirująca muzyka.

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.