więcej o:

Tropem Tatarów, krasnali i skradzionego Moneta. Planujemy urlop w Polsce

Czy myślicie już o tegorocznym wypoczynku? Część z was odpowie pewnie, że wciąż za dużo jest niewiadomych. Kiedy i gdzie jechać? Czy będzie bezpiecznie? Wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi, ale jedno jest pewne – warto planować.

W najbliższym czasie prawdopodobnie możemy zapomnieć o zagranicznych wojażach, ale przecież Polska jest piękna i warto ją odkrywać . Termin? Tu także nie ma prostych odpowiedzi. Przed pandemią byliśmy mistrzami planowania, nierzadko z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Szalejący wirus w jednej chwili unieważnił wszystkie projekty. Mimo to wróćmy do dawnych nawyków.

Tym bardziej, że wiele hoteli dopuszcza możliwość odwołania rezerwacji bez dodatkowych kosztów. Tak postępuje m.in. hotele ALL Accor Live Limitless. Oferta Elastyczna pozwala planować bez zobowiązań. Wystarczy wybrać hotel, datę i typ pokoju, a w razie zmiany planów bezpłatnie odwołać lub zmienić rezerwację. Dołączając do lifestylowego programu lojalnościowego ALL (Accor Live Limitless) taką rezerwację, w zależności od posiadanego statusu (karta członkowska – od Classic po Diamond – przyznawana w zależności od liczby noclegów lub wydanej kwoty oferuje konkretne korzyści), można anulować nawet do godz. 18 w dniu przyjazdu.

Pozostaje więc kwestia wyboru kierunku podróży. Największe polskie kurorty będą oblegane. Może warto więc pomyśleć o mniej oczywistych destynacjach?

Ponad 600 km

szlaków pieszych, rowerowych i kajakowych znajduje się na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego

Trzy puszcze, trzy religie

Ci, którzy cenią sobie obcowanie z naturą, a także różnorodnymi kulturami i tradycjami, nie rozczarują się Podlasiem. Na wschodzie Polski czas płynie wolniej, a mnogość architektonicznych styli, religii czy smaków tworzy niepowtarzalny klimat. Dobrym punktem wypadowym jest Białystok.

Zaledwie 15 km od stolicy województwa, w sercu Puszczy Knyszyńskiej, położony jest uzdrowiskowy Supraśl. Warto odwiedzić tutejszy Monaster oraz multimedialne Muzeum Ikon (większość zbioru to dzieła zatrzymane przez celników w czasie próby ich przemytu do Polski), a także przespacerować się wzdłuż drewnianych Domów Tkaczy (tu mieści się niepozorny Bar Jarzębinka, serwujący jedną z najlepszych babek ziemniaczanych globu – jakość potwierdzona podczas dorocznych Mistrzostw Świata w Pieczeniu Babki i Kiszki Ziemniaczanej).

Podlasie to najbardziej zróżnicowany pod względem etnicznym, kulturowym i religijnym region w Polsce. W tatarskiej wsi Kruszyniany znajduje się najstarszy w kraju drewniany meczet oraz mizar (muzułmański cmentarz). W miejscowej restauracji – Tatarskiej Jurcie spróbujemy tradycyjnych kibin, pierekaczewnika, trybuszoków czy pieremiaczy. Tykocin był swego czasu drugim po krakowskim Kazimierzu najważniejszym żydowskim ośrodkiem w kraju. O dawnych czasach przypomina Synagoga Wielka i kirkut, a także restauracja Tejsza, serwująca przysmaki żydowskiej kuchni. Można też wyruszyć szlakiem cerkwi. Drewniane budowle znajdują się m.in. w Narwi, Puchłach i Trześciance.

Podlasie to także wszechobecna natura. W Puszczy Białowieskiej, pierwotnym lesie, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO, żyje największa na świecie dzika populacja żubra. Narwiański Park Narodowy chroni liczne gatunki ptaków, a Wigierski – kompleks 42 jezior. Nie można też pominąć rozległych mokradeł, bagien i torfowisk wokół Biebrzy.

Niebo nad Izerami

Dla tych, którzy kochają wspinaczkę polecamy wypad do Jeleniej Góry, którą z każdej strony otaczają górskie pasma: od południa Karkonosze, od wschodu Rudawy Janowickie, od północy Góry Kaczawskie, a od zachodu Izerskie. Stąd można ruszyć do Karpacza, a dalej szlakiem do Pielgrzymów, granitowych formacji skalnych wysokich na 25 metrów lub na Śnieżkę, najwyższy szczyt Karkonoszy. Z Jeleniej Góry blisko też do Szklarskiej Poręby, a stamtąd na Szrenicę, Śnieżne Kotły czy do wodospadów Kamieńczyka i Szklarki. W jednej z dzielnic miasta – Sobieszowie stoi Zamek Chojnik, a inna – Cieplice, to najstarsze i najgorętsze uzdrowisko (tutejsze wody termalne mają nawet 90°C).

Góry Izerskie z łagodnymi szczytami i podejściami oraz malowniczymi łąkami, to idealne miejsce na długie piesze wędrówki i rowerowe wypady. Ich poznawanie warto zacząć od wyprawy z Jakuszyc przez Stację Turystyczną Orle i Halę Izerską do Świeradowa Zdroju. Hala Izerska jest jednym z najpiękniejszych i najcenniejszych torfowisk w Polsce. W góry warto wyruszyć wieczorem. W dolinie Izery niebo jest niemal 40-krotnie ciemniejsze niż w mieście, a w pogodną noc widać Drogę Mleczną, mgławice i galaktyki. Izerski Park Ciemnego Nieba jest jednym z dwóch tego rodzaju miejsc w Polsce. Podobne znajduje się w Bieszczadach.

Okolice Jeleniej Góry skrywają mnóstwo tajemnic. Tu znajduje się m.in. Miedzianka, dawny Kupferberg, miasto, które przez wieki żyło z miedziowego górnictwa i miejscowego browaru (dziś także warzy się tu piwo). To tu po II wojnie światowej Rosjanie rozpoczęli eksploatację uranu. Dziś z Miedzianki niewiele zostało. Kilka budynków i kościół. Historię jej znikania opisał Filip Springer.

Po raz pierwszy ziemia zapada się pod budynkiem kuźni Preusa i kupca Reimanna. Powstaje krater tak duży, że zmieściłaby się w nim furmanka. Także w szeregu domów – od piekarza Flabego do fryzjera Friebego – utworzyła się rysa na murach spowodowana zapadnięciem się sztolni. Ta rysa to dopiero początek.

Filip Springer "Miedzianka. Historia znikania"

Zwiedzanie i plażowanie

A może morze i Trójmiasto? Gdańsk, Gdynia, Sopot – trzy różne historie i trzy odmienne oblicza. Pomiędzy miastami można swobodnie przemieszczać się Szybką Koleją Miejską.

Gdańsk kusi zabytkami. Przy ul. Długiej i Długim Targu stoi m.in. renesansowy ratusz, zachowany w niemal niezmienionej postaci Dwór Artusa czy olśniewająca przepychem Złota Kamienica. Warto też zagłębić się w boczne uliczki oraz przysiąść w licznych kawiarniach i restauracjach przy Długim Pobrzeżu nad Motławą. Nieopodal znajduje się Bazylika Mariacka, największa budowla sakralna z cegły. Z 80-metrowej wieży rozciąga się widok na całe Trójmiasto.

Uzdrowiskowy Sopot to najbardziej luksusowy kurort w Polsce. Tutejsze drewniane molo, o długości 512 metrów, jest najdłuższym w Europie. Nie można też sobie odmówić spaceru popularnym "monciakiem", który jest zagłębiem kawiarni, restauracji i pubów. Tu mieści się m.in. klub Spatif, gdzie spotykali się Zbyszek Cybulski, Agnieszka Osiecka i Roman Polański.

Gdynia to miasto, gdzie tradycja współgra z nowoczesnością. Zwiedzanie zaczynamy od Skweru Kościuszki, przy którym cumuje żaglowiec Dar Pomorza oraz niszczyciel ORP Błyskawica. Warto też odwiedzić Akwarium Gdyńskie, w którym pływają m.in. mureny, piranie, płaszczki i anakondy. W jednym z akwariów znajduje się prawdziwa rafa koralowa.

Stogi, Brzeźno, Sobieszewo, Orle, Jelitkowo – w samym tylko Gdańsku i jego najbliższej okolicy można wybierać spośród licznych plaż. Do tego dochodzi plaża w Sopocie i ukryte w cieniu wysokich klifów gdyńskie Orłowo. Na plaże warto pojechać rowerem, ścieżka wiedzie wzdłuż wybrzeża. Można się też wybrać tramwajem wodnym na Hel. W lipcu i sierpniu kursują codziennie ze wszystkich trzech miast.

Cebularz czy słodkie rogale?

Myśląc o najbliższych miesiącach warto też zaplanować city break, na przykład w Lublinie. To dawne miasto kupieckie może się pochwalić wyjątkowymi zabytkami i świetną kuchnią z całego świata. Stare Miasto to wąskie brukowane uliczki, tajemnicze zaułki i zabytkowe budynki z ciekawymi fasadami. Wśród nich jest m.in. kamienica lubelskiego grafika i ilustratora Andrzeja Kota, której fasadę zdobią koty. Do II wojny światowej co trzeci mieszkaniec Lublina był Żydem. Atmosferę dawnych lat można poczuć m.in. w Mandragorze, gdzie serwowane są tradycyjne dania kuchni żydowskiej. Spacerując po mieście warto też odwiedzić piekarnię Kuźmiuka i spróbować cebularza, lubelską bułkę z cebulą i makiem. Zmęczeni możemy odpocząć na leżakach w ogrodzie na dachu Galerii VIVO czy nad Zalewem Zemborzyckim. Wokół akwenu biegnie ścieżka rowerowa o długości 14 km.

Na weekend sprawdzi się także Wrocław. Miasto mostów – jest ich tu 130 ¬– ciekawie poznaje się podążając tropem, kryjących się w ulicach i zaułkach, krasnali (jest ich już blisko 400). Przy rynku mieści się jeden z najstarszych ratuszy w kraju, a także słynna Piwnica Świdnicka, najstarsza w Europie, ponad 700-letnia restauracja, w której jadali Chopin, Słowacki i Goethe. Obecnie trwa jej remont. Z kolei najstarszą częścią całego Wrocławia jest Ostrów Tumski, jedno z ulubionych miejsc spacerowych mieszkańców. W stolicy Dolnego Śląska doskonale odpoczywa się w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego, Ogrodzie Japońskim oraz na nadodrzańskich bulwarach.

I ostatnia propozycja – Poznań. Spacer po mieście warto zacząć od Starego Rynku i renesansowego ratusza ze słynnymi poznańskimi koziołkami. Uwagę przykuwają także kolorowe Domki Budniczych, wąskie kamieniczki z XVI wieku oraz Rogalowe Muzeum, gdzie można poznać historię i przygotować słynne rogale świętomarcińskie. Ze Starego Rynku można ruszyć w stronę Ostrowa Tumskiego, gdzie mieści się najstarsza polska katedra, w której Mieszko I miał przyjąć Chrzest Polski. Szczątki pierwszego króla z dynastii Piastów, a także Bolesława Chrobrego spoczywają w Złotej Kaplicy. Miłośnicy kultury nie mogą nie zajrzeć do Centrum Kultury Zamek oraz Bramy Poznania ICHOT. Warto też odwiedzić Muzeum Narodowe, w którego kolekcji znajduje się jedyne w Polsce dzieło Claude’a Moneta "Plaża Pourville". Skradziony we wrześniu 2000 roku obraz odnaleziono po 10 latach za szafą w jednym z olkuskich mieszkań. Warto wreszcie przejść się ulicami Śródki oraz Jeżyc. Tu przy Roosevelta 5 znajduje się kamienica, w której mieszkali Borejkowie, bohaterowie sagi Małgorzaty Musierowicz. Zmęczeni miejskim gwarem odpoczną nad poznańską Maltą. Wokół jeziora biegną ścieżki spacerowe i rowerowe. W Poznaniu znajduje się także największa w Polsce palmiarnia.

Michał Cessanis: świat to dla mnie ludzie i ich historie

Jak po pandemii zmieni się świat nie wie dziś nikt. Michał Cessanis ma nadzieję na jedno: nadal będziemy go ciekawi. I już dziś apeluje: planujcie wyjazdy! Także na własną rękę i w Polsce. Dajcie hotelarzom, restauratorom i przewoźnikom pewność, że do nich wrócicie.

Michał Cessanis

Dziennikarz i podróżnik, autor telewizyjnej serii podróżniczej "48 godzin" w Dzień Dobry TVN oraz książek "Opowieści z pięciu stron świata" oraz "Made in China". Człowiek wiecznie żyjący na walizach.

Monika Rosmanowska: Jak ktoś, kto wciąż pakuje walizki znosi obecne uziemienie?

Michał Cessanis: Szczerze mówiąc, różnie. Bywają momenty, gdy czuję się jakbym był w więzieniu. Większość z nas nie spotkała się z czymś takim w dotychczasowym życiu. Zamknięcie nieba, granic dotyczy niemal całego świata. I wszystko wskazuje na to, że ten stan potrwa. Dlatego dziś staram się jeszcze lepiej poznawać Polskę. Każdą wolną chwilę spędzam w plenerze. Ostatnio na przykład odwiedziłem Góry Świętokrzyskie, wspiąłem się na Górę Radostową i ruiny zamku w Chęcinach.

Podróże wypełniają moje życie. Przed pandemią wyjeżdżałem, by m.in. nagrywać kolejne odcinki podróżniczego cyklu dla "Dzień dobry TVN". Wszystko to odbywało się dość nieregularnie, bo – pracując w magazynie podróżniczym – muszę też być na miejscu, w Warszawie. Niemniej było tego naprawdę dużo. Nie przypominam sobie miesiąca, który w całości spędziłbym w Polsce.

Czego Panu najbardziej dziś brakuje?

Bycia w drodze. Przemieszczania się, poznawania innych, słuchania ich opowieści. Brakuje mi kontaktów z ludźmi. Nigdy nie podróżowałem dla muzeów, galerii, choć oczywiście bywam w tych miejscach regularnie. Robiłem to dla ludzi, ich historii. Obcowanie z inną kulturą jest dla mnie największą wartością. Po powrocie do domu nie zrywam kontaktów z poznanymi ludźmi. Nawet dziś stale wymieniamy się informacjami o tym, co u kogo się dzieje. Uwielbiam też latać samolotem. Dlatego tak trudno mi sobie wyobrazić, jak długo to uziemienie może jeszcze potrwać.

Jak szybko branża turystyczna jest w stanie podnieść się po takim przestoju?

Obawiam się, że w pierwszym odruchu paniki, która w większym lub mniejszym stopniu dotyka nas wszystkich, zaczniemy rezygnować z urlopu. Dlatego już dziś zachęcam do planowania kolejnych wyjazdów. Pomyślmy o pięknych miejscach w Polsce, których nie brakuje i wybierzmy coś, co najbardziej będzie nam pasowało.

No właśnie, dużo mówi się dziś o wspieraniu krajowej turystyki i planowaniu urlopu w Polsce.

Nasz styl podróżowania na pewno się zmieni, będziemy bardziej ostrożni. Jestem na przykład ciekaw, jak będą wyglądały pierwsze loty po tym, gdy niebo znów zostanie otwarte. Podejrzewam, że do podróżniczego ekwipunku na stałe dołączą maski, a na lotniskach pojawi się punkt obowiązkowego pomiaru temperatury u pasażerów.

A jeśli chodzi o rodzimą turystykę, to jestem jak najbardziej za tym, by bardziej odważnie ruszać w Polskę. Wielu z nas lepiej zna dziś Europę, tanie linie lotnicze przybliżyły nam nawet te bardziej odległe kraje. O naszym zapomnieliśmy i może rzeczywiście to jest czas, by odwrócić proporcje? Tym bardziej, że Polska jest naprawdę piękna. Chociażby moja ulubiona Warmia i wędzone ryby z gospodarstw rybnych, Trójmiasto, które choć na chwilę pozwala nam znaleźć się nad morzem czy Bieszczady dające niemal nieograniczone możliwości kontaktu z naturą.

Pan także planuje już kolejne podróże?

Jestem uzależniony od podróży. Do tej pory kompulsywnie wyszukiwałem promocje i kupowałem bilety lotnicze z ogromnym wyprzedzeniem. Mam już bilet na listopadowy lot do Meksyku. I dziś sam z siebie się śmieję, bo jak mogłem planować, szczególnie w tak odległej perspektywie, gdy wszystko tak naprawdę jest jedną wielką niewiadomą? Równocześnie jednak w mojej głowie rozbrzmiewa alarm: "nie rezygnuj, planuj".

W najbliższym czasie na pewno ruszę w Polskę, Góry Świętokrzyskie to był początek. Myślę o wyprawie samochodem przez kraje nadbałtyckie. Cały czas mam też w głowie realizowany przeze mnie cykl podróżniczy. Nie zrezygnowaliśmy z ekipą z nagrań, po prostu na jakiś czas zawiesiliśmy działalność. Trzeba myśleć o podróżach i przybliżać ludziom świat. Marzę o powrocie do Trydentu, a jeśli to będzie niemożliwe, to do Tyrolu czy na Sri Lankę, gdzie mieszka zaprzyjaźniona rodzina.

Chętnie wraca Pan w te same miejsca?

Przywiązuję się do ludzi i to do nich wracam. Pięć lat temu w australijskim Perth poznałem wspaniałych Polaków i ostatnio, na przełomie grudnia i stycznia, wróciłem do nich. Regularnie bywam też na Sri Lance, bo ciągnie mnie do wielopokoleniowej, buddyjskiej rodziny, o której już wspominałem. Swego czasu często wracałem też do Chin, gromadząc materiały do książki "Made in China". Chiny tak szybko i tak bardzo się zmieniają, musiałem stale trzymać rękę na pulsie.

Mam też swoje ulubione miejsca w Europie. Wielu dziwi się, jak często mogę wracać na Cypr. Mogę! Bo Cypr to wspaniali ludzie i doskonała kuchnia. Wiem, gdzie pojechać po oliwę z pierwszego tłoczenia, gdzie są podawane najświeższe ryby, najlepsze meze. Uwielbiam też Portugalię i Portugalczyków, którzy są niezwykle rodzinni, mają świetne poczucie humoru i doskonałe wino. I jest jeszcze jedno miejsce… Budapeszt. Uwielbiam tamtejsze źródła termalne, najlepsze w Europie. Niesamowita jest atmosfera łaźni, życie towarzyskie, które się tam toczy.

A co jeszcze – poza wspomnianymi już ludźmi – gna Pana w świat?

Kuchnia, dzięki której zawiązują się niesamowite przyjaźnie. Stół łączy ludzi. Gdy siadam przy stole, niezależnie od tego, czy są to Chiny, Sri Lanka, Australia czy Peru, natychmiast zaczyna się rozmowa. I to jest coś fantastycznego. Wszyscy są siebie tak bardzo ciekawi.

Lubię też gotować. W moim domu króluje kuchnia tajska. Zresztą w Tajlandii zakochałem się właśnie dzięki wspaniałym potrawom. Bliska jest mi kuchnia indyjska. Również Australia, wydawałoby się kraj fish&chips, zaskoczyła mnie kulinarnie. Po południowej i zachodniej części kontynentu podróżowałem kamperem i zawsze szukałem sklepów ze świeżymi rybami i owocami morza. Krewetki podsmażone na maśle na turystycznej kuchence, zjedzone nad samym oceanem… To było coś wspaniałego!

Kocham też miasta, ich rytm. Uwielbiam się w nich stołować i bawić. Bez miasta nie potrafię żyć. Choć muszę przyznać, że w Australii, Nowej Zelandii czy na Sri Lance moja optyka zmienia się całkowicie. Dziś brakuje mi natury, ale też – z czego zdałem sobie sprawę ostatnio – widoku startujących samolotów. Z mieszkania na Ochocie widzę pas startowy. Siedząc przy śniadaniu zawsze lubiłem sprawdzać, co w danym momencie wylatuje i w jakim kierunku.

Novotel Warszawa Centrum to przede wszystkim doskonała lokalizacja

Zaledwie 5 minut spacerem od Dworca Centralnego oraz Pałacu Kultury i Nauki. Z czterogwiazdkowego hotelu rozciąga się panorama stolicy. Blisko stąd do najważniejszych zabytków, sklepów czy instytucji kultury, a sąsiedztwo metra zapewnia szybki dojazd także do innych dzielnic Warszawy. W hotelowej restauracji warto sięgnąć po dania lokalnej kuchni

Jak dużo – pomijając oczywiście obecne wyjątkowe warunki – potrzeba, by ruszyć w świat?

Chińczycy powtarzają, że w każdej sytuacji należy po prostu zrobić pierwszy krok, często najtrudniejszy. Dziś to szczególnie ważne, bo zaczynam się obawiać, czy ludzie nie zaczną bać się podróży, myśląc, że coś złego może im się stać za granicą. Wirus jest dziś wszędzie. Musimy z nim żyć i dostosować się do nowej sytuacji. Gdy tylko zostanie otwarte niebo, a połączenia lotnicze wznowione, to nie będę miał żadnych oporów, by znów ruszyć. Coś złego może nam się stać wszędzie, podobnie jak coś dobrego. Podróże dostarczają tak wielu wrażeń i doświadczeń. Nie można ograniczać się do czterech ścian.

Tym bardziej, że podróżowanie jest dziś tak proste.

Tak, choć zobaczymy, jak po pandemii zmieni się rynek lotniczy i cała branża turystyczna. Wierzę w to, że hotelarze przetrwają, podobnie jak właściciele pensjonatów i agroturystyk. Patrzę dziś w przyszłość z wielkim zainteresowaniem. Jestem ciekaw, jak zmieni się nasz system podróżowania, na jak wiele pozwolą nam decydenci. Czy kontrole graniczne nie zostaną na stałe przywrócone, czy nie zniknie Strefa Schengen? Jest mnóstwo pytań, na które dziś nie znamy odpowiedzi.

Dziś często sami organizujemy swoje wyprawy, szukamy lotniczych okazji, wybieramy miejsca noclegowe. A gdzie Pan najchętniej się zatrzymuje?

Lubię hotele. Najczęściej wybieram te proste w formie zarówno architektonicznej, jak i wyposażenia. Zatrzymuję się głównie w Ibisach i to na całym świecie. Korzystam przy tym z programu lojalnościowego ALL - Accor Live Limitless , a więc całego pakietu korzyści, w tym zniżek czy specjalnych ofert, przysługujących już od pierwszej rezerwacji i za każdy kolejny pobyt. Dotychczas spałem m.in. w Ibisie w Brazylii, Mediolanie, Japonii, ale też Gdańsku i Krakowie. Doceniam minimalizm i nowoczesny design tych miejsc. Nie lubię pokoi "pluszowych" z ciężkimi kotarami, dywanami… Wolę przestrzeń pełną kolorów, na czasie, tylko w takiej dobrze się czuję. Potrzebuję wygodnego pokoju z dostępem do internetu oraz smacznej i szybkiej kuchni. Ważna jest też uprzejma i otwarta obsługa. Świadomość, że po całym dniu zwiedzania mogę w hotelu odpocząć, zjeść dobrą kolację, napić się dobrego wina.

‘W Najlepszym Towarzystwie… dobrze się podróżuje!’ odc. 5

I znów wracamy do kuchni…

Coś, co mnie w hotelach nieustannie zaskakuje to Winestone, czyli bary winne. Jestem oczarowany jakością serwisu w tych miejscach, znakomitym jedzeniem i dostępem do win z całego świata. Każdego wieczoru można sięgać po coś zupełnie innego. Co więcej, miałem okazję poznać dostawców oliwy z Hiszpanii i piekarzy, którzy wypiekają oferowane gościom bagietki. Jak już mówiłem przywiązuję się do ludzi, a poprzez ludzi do miejsc. I to też jest miejsce, za którym dziś tęsknię.

Budapeszt na każdą kieszeń. Jak blogerzy odkrywają miasto atrakcji typu naj…

Najstarsze po londyńskim metro na świecie, jedna z największych świątyń globu i jeden z najokazalszych parlamentów. Czy potrzeba więcej argumentów, by w kolejną podróż wybrać się do stolicy Węgier? Nieprzekonani mogą jeszcze dorzucić najlepsze termy na kontynencie i niezapomniane wieczory w słynnych "ruin pubs" w dzielnicy żydowskiej.

Budapeszt to jedna z najpiękniejszych europejskich stolic, nazywana Paryżem Wschodu. Miasto na wyciągniecie ręki – Polacy mogą przebierać, gdy idzie o wybór środka transportu, a także na każdą kieszeń – tu nawet pięciogwiazdkowe hotele są w przystępnych cenach . Na weekend czy na dłużej – pytacie? Ten, kto choć raz odwiedzi Budapeszt wie, że powrót i tak jest nieunikniony. Bo zawsze będzie za krótko i za mało.

Samolotem czy pociągiem?

Lot z Warszawy zajmuje zaledwie godzinę i jest to jedna z najpopularniejszych form dotarcia do stolicy Węgier. Budapesztańskie lotnisko położone jest 16 km od centrum. Można zapolować na tanie bilety, porównując ceny w przeglądarkach. Warto też na strony przewoźników zaglądać w piątki 13-go. Przesądni podróżni unikają jakiejkolwiek aktywności tego dnia, co przekłada się na niższe ceny biletów. Ci, którzy wolą pociąg, korzystają z bezpośrednich połączeń z Warszawy, Krakowa i Katowic. Do Budapesztu ze stolicy, Krakowa, Wrocławia i Łodzi odjeżdżają też autobusy. Są i tacy, którzy decydują się na własne cztery kółka i po 6-7 godzinach są na miejscu. Ale uwaga! Autostrady na Węgrzech są płatne.

Metro

Wsiadając do drugiego najstarszego metra na świecie (zaraz po londyńskim) warto zdecydować się na linię żółtą i wsiąść do niewielkiego, ciasnego wagonika, w którym zatrzymał się czas. Wzdłuż całej trasy znajdują się liczne zabytki, muzea i atrakcje turystyczne. Klimat budapesztańskiego metra doskonale oddaje film "Kontrolerzy" w reżyserii Nimroda Antala z 2003 roku

Po Budapeszcie najlepiej poruszać się pieszo. Można też skorzystać z najstarszego w Europie kontynentalnej metra. Linia żółta, uruchomiona w 1896 r., to doskonała podróż w czasie. Zabytkowe wagoniki dowiozą nas do wielu atrakcji wzdłuż głównej alei Budapesztu. Co ciekawe, linia nr 1 i Aleja Andrássy wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na zmęczonych czeka też sieć tramwajów i trolejbusów miejskich.

Budapeszt to także tysiące mniejszych i większych restauracji z lokalną kuchnią i daniami z niemal całego świata. Koniecznie trzeba spróbować węgierskiego placka langos, podawanego z różnymi dodatkami i sosami oraz zupy gulaszowej. Nie odmawiajcie też sobie palinki, słynnej węgierskiej wódki pędzonej z owocowego zacieru o mocy od 35 do nawet 70 proc.

Chcecie zaoszczędzić i spróbować węgierskich specjałów? Nieopodal Mostu Wolności położona jest słynna Hala Targowa Vásárcsarnok, najatrakcyjniejszy plac targowy w Europie. Na trzech piętrach, otwartej w 1897 r. hali, znajdują się liczne sklepy, stoiska, restauracje i budki z jedzeniem. Można tu dostać słynne salami pick i torebeczki z ostrą papryką. W pobliżu hali swój początek ma jedna z najpopularniejszych uliczek w Budapeszcie – Vaci Ucta, pełna restauracji i sklepów z pamiątkami.

Rozrywkowy Peszt

Zwiedzanie Budapesztu można zacząć od lewego brzegu Dunaju, a więc płaskiego, rozległego i rozrywkowego Pesztu lub przenieść się na prawą stronę rzeki, gdzie wśród wzgórz wiją się brukowane uliczki dwa razy mniejszej, cichej i spokojnej Budy. Do XIX w. te dwa niezależne miasta rozwijały się w swoim stylu i własnym tempie. W 1849 r. połączył je słynny łańcuchowy most Szechenyego, pierwsza kamienna budowla na Dunaju.

Peszt to przede wszystkim monumentalne budynki i szerokie arterie. Nad Dunajem położony jest spektakularny, neogotycki budynek parlamentu. Drugi po Bukareszcie największy gmach w Europie o powierzchni 18 tys. m kw. Jedno ze skrzydeł budynku można zwiedzać. Na brzegu rzeki, tuż obok parlamentu znajduje się wyjątkowy pomnik poświęcony ofiarom Holocaustu "Buty na brzegu Dunaju". 60 par damskich i męskich butów upamiętnia tych, którzy zostali tu rozstrzelani.

O kilka minut spacerem od parlamentu oddalona jest Bazylika św. Stefana. Monumentalna budowla może pomieścić 8,5 tys. wiernych. W środku znajdują się także relikwie pierwszego króla Węgier.

Peszt to także słynna Aleja Andrássy, jedna z najpiękniejszych ulic Europy, porównywana do paryskich Pól Elizejskich. Tu swoje siedziby mają m.in. teatry, Węgierska Opera Państwowa czy poświęcone ofiarom stalinizmu i nazizmu Muzeum Terroru. W tej części miasta znajduje się również najważniejszy w mieście Plac Bohaterów z Pomnikiem Tysiąclecia i Grobem Nieznanego Żołnierza. Przy placu mieści się m.in. Muzeum Sztuk Pięknych, przed którym ustawiają się długie kolejki tych, którzy chcą zobaczyć prace Leonarda da Vinci czy Rafaela.

Na długie godziny warto się zaszyć w słynnej VII dzielnicy. Znajduje się tu największa w Europie czynna synagoga. Długa na 75 metrów i szeroka na prawie 30. Zbudowana w XIX w. łączy styl bizantyjski i mauretański. Dzielnica słynie z gozsdu udvar, małych podwórek zagospodarowanych na puby, restauracje i kawiarnie. W starych i nieremontowanych kamienicach mieszczą się modne "ruin pubs". Można się tu napić dobrego wina, przekąsić coś i potańczyć. Budapeszt ściga się dziś z Berlinem o miano najbardziej imprezowej europejskiej stolicy.

Spokojna Buda

Ci, którzy wolą ciszę i spokój, powinni przenieść się do mniejszej i bardziej kompaktowej Budy. Warto zapuścić się w urocze, brukowane uliczki z klimatycznymi kawiarniami i piwniczkami z winem. Z naddunajskich bulwarów rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na parlament.

Budynek parlamentu w Budapeszcie

Ten symbol miasta i zarazem jeden z najważniejszych gmachów parlamentów na świecie jest obowiązkowym punktem każdej wycieczki. Neogotycki gmach doskonale prezentuje się z drugiego brzegu Dunaju, ze Wzgórza Zamkowego czy Góry Gelerta. Wnętrza udostępnione są zwiedzającym

Obowiązkowym punktem każdej wycieczki jest – wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO – Wzgórze Zamkowe z wzniesionym około XIV w. Zamkiem Królewskim. Nie jest łatwo się tu wspiąć. Ci, którzy chcą uniknąć wysiłku, mogą skorzystać z wagoników historycznej kolejki. Dziś na terenie zamku mieści się Muzeum Historii Budapesztu, Węgierska Galeria Narodowa i Biblioteka Narodowa. Nieopodal znajduje się jeden z symboli miasta – baśniowa Baszta Rybacka o niemal ażurowej architekturze oraz kościół Macieja z kolorowym i mieniącym się w słońcu dachem. Poniżej wzgórza rozciąga się ogród w neorenesansowym stylu – Várkert Bazár.

Mimo licznych schodów i stromego podejścia, warto się też wspiąć na Górę Gellérta (235 metrów wysokości). Na szczecie stoi Statua Wolności i habsburska cytadela, z której rozciąga się niezapomniany widok na Peszt.

Termy z wulkanicznych źródeł

Zmęczeni zwiedzaniem chętnie odwiedzają Wyspę Małgorzaty, zielone płuca Budapesztu z licznymi ścieżkami spacerowymi, ogrodem japońskim, ogrodem różanym, kawiarniami i restauracjami. Wyspa ma 2,5 km długości i 500 metrów szerokości. Działa tu kąpielisko Palatinus z 1919 r.

Na Budapeszt warto też spojrzeć od strony Dunaju. Rejsy organizowane są przez cały rok i o różnych porach dnia. Podczas wieczornych można zjeść kolację i posłuchać muzyki na żywo. Około godz. 23 rozpoczynają się rejsy imprezowe. Statki odpływają z przystani przy Białym Moście.

Stolica Węgier to także słynne termy działające tu od czasów rzymskich. Bogata w magnez, wapń, sód, siarczany i chlorki woda pochodzi z ponad 120 czynnych źródeł termalnych, które są pozostałością po dawnych wulkanach.

Do wyboru jest kilkanaście kompleksów, różniących się architekturą, usługami i ceną. Najbardziej eleganckie są Łaźnie Gellérta przy secesyjnym hotelu Gellért. Znajduje się tu kilkanaście basenów wewnątrz i na zewnątrz, sauny oraz kabiny parowe. W latach 30. XX w. europejska śmietanka towarzyska tańczyła na szklanym parkiecie, który jest zarazem dachem jednego z basenów. Warto wejść do akwenów ze sztucznymi falami, najstarszy działa od 1927 r.

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.